środa, 11 lipca 2012

FanSeason4 - Episode 1. "Nothing Like Before" - Part II

Szeryf Forbes wsadziła klucz do zamka w drzwiach wejściowych, było otwarte.
Kobieta weszła do środka i zapaliła w przedpokoju światło. Pod ścianą,
na której wisiało lustro leżała częściowo wypełniona sportowa torba. Elizabeth
od razu posmutniała. Jej córka musiała opuścić miasto, groziło jej ogromne
niebezpieczeństwo, a to wszystko przez Alaric'a. Szeryf zacisnęła jedną
z dłoni w pięść. Jak mógł być takim potworem?! I jakim prawem decydował
o losie jej dziecka?! To się jej nie mieściło w głowie. Choć z drugiej strony
wiedziała, iż stary Ric odszedł i nic go nie łączyło z jego nową wersją. Szeryf
Forbes położyła klucze od domu na szafce. Zdejmowała pas policyjny,
gdy nagle usłyszała odgłos tłuczonego szkła. Hałas rozległ się na piętrze.
Elizabeth rozpięła kaburę i wyciągnęła broń. Wolała zachować ostrożność,
szczególnie teraz, gdy członkowie rady dowiedzieli się o tajemnicy jej córki.
Wstrzymała oddech i zaczęła się po cichu wspinać po kolejnych schodach.
Serce biło jej coraz mocniej i szybciej. Mimo zmęczenia po całym dniu i lęku
o własną córkę musiała próbować zachować spokój i pełen profesjonalizm.
Elizabeth zobaczyło drobne odłamki szkła leżące w progu pokoju Caroline.
Jeszcze jeden głęboki wdech... Kobieta uniosła broń na wysokość twarzy
i wychyliła się zza rogu. W środku nie było nikogo... za wyjątkiem jej córki.
Caroline siedziała oparta o ścianę. Płakała... Przestraszona kobieta schowała
broń i podbiegła do swojego dziecka. Przyklękła i mocno je przytuliła.
Wiedziała, że Caroline tego potrzebowała. Może nie zawsze była dobrą matką,
ale znała swoją córkę.
- Córeczko, co się stało? - spytała kobieta. Ale ta milczała, nie miała sił,
by mówić. Miała też świadomość tego, że Elizabeth nie mogła o niczym się
dowiedzieć. Na pewno od razu powiadomiłaby matkę Tylera, a tego nie
chciała. A raczej Tyler nie chciał... Tyler. Od chwili, w której się z nim
pożegnała myślała tylko o nim, o chłopaku, z którym wiązała swoje plany
i marzenia, razem z którym pokonała tyle przeciwności losu... Który umarł.
















Nie mogła w to uwierzyć. Nie chciała w to wierzyć! Myślała o tym, że dawno
powinni być już za miastem, zatrzymać się w jakimś motelu, wspólnie spędzić
noc. O nic by się nie martwili, po prostu byliby razem. Ale niestety nie było
im to pisane. Caroline znowu wybuchła płaczem. Minęło kilka minut,
nim zdążyła się uspokoić, a gdy do tego doszło, otarła łzy i wlepiła wzrok
w podłogę. - Nie chcę stąd wyjeżdżać. Nie chcę zostawiać ciebie
ani przyjaciół - zaczęła mówić. Musiała chociaż spróbować ukryć wiadomość
przed matką. Szeryf Forbes podniosła brodę córki do góry i spojrzała jej
w mocno przeszklone oczy.
- Wiem, ja też nie chcę, żebyś opuściła miasto. Ale obie wiemy, ze musisz
to zrobić. - Widząc, że słowa nie przynosiły pożądanego efektu, dodała -
Przecież nie będziesz sama. Masz Ty...
- Wiem, Tylera... - Niestety ból był zbyt duży. Dziewczyna nie wytrzymała
i znowu zaczęła ronić łzy. Musiała to zrobić - Mamo, on nie żyje! Alaric
zabił Klausa, a Tyler... Nie chciał, żebym na to patrzyła. Zaczął się
przemieniać tylko po to, żebym musiała uciec. Mamo, straciłam go! Ja go
straciłam!
Elizabeth siedziała jak wryta. O niczym nie miała pojęcia, a teraz nie
wiedziała nawet, co powiedzieć. Musiała się jednak opamiętać i zachować
spokój. Nie miała pojęcia, jak ulżyć własnej córce. Postanowiła skupić się
na tym, co umiała robić najlepiej.
- Gdzie to się stało? - Kobieta zaczęła przesłuchiwać swoje dziecko.
Widząc jednak, że nie mogło ono wydusić z siebie żadnego słowa, zaczęła
zadawać pytania pomocnicze. - Lochy w lesie Lockwood'ów? - Caroline
pokiwała głową. Elizabeth ucałowała ją w czoło i już wstawała, by pojechać
na miejsce, gdy nastolatka złapała ją za nadgarstek.
- Nie możesz o niczym powiedzieć pani burmistrz. On tego nie chciał. -
Dziewczyna widząc, że matka nic z tego nie rozumiała, tłumaczyła dalej. -
Mam zadzwonić do niej po wyjeździe z Mystic Falls i powiedzieć,
że jesteśmy razem.
Kobieta z trudem, ale w końcu pokiwała głową i wyszła z pokoju.
A Caroline? Schowała głowę w kolana i cicho łkała, co jakiś czas
wypowiadając imię zmarłego chłopaka. Nagle usłyszała dźwięk nowej
wiadomości. Z niechęcią sięgnęła po telefon. SMS był od Eleny: "Chcesz
pogadać lub wspólnie pomilczeć? Obu nam się to przyda..." Wampirzyca
zaśmiała się przez łzy. Wahała się chwilę, ale w końcu przetarła oczy,
poderwała się z ziemi i wyszła z domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz