sobota, 7 lipca 2012

Recenzja - The Murder Of One [3x18]



 

Odcinek osiemnasty... Jesteśmy coraz bliżej finału i da się to odczuć, oglądając kolejne
epizody. "Zabójstwo jednego"... Wydaje mi się, że tytuł jest tak oczywisty,
że nie trzeba tłumaczyć przekazu producentów, którzy zdecydowali się tę nazwę.
Główni bohaterowie tego odcinka? Pierwotni. Mam nadzieję, że nie będziecie mieli nic
przeciwko, jeśli w tej recenzji skupię się właśnie na nich.

Początek epizodu doskonale pokrywa się z zakończeniem odcinka siedemnastego.
Elena odwiedza Alarica w jego mieszkaniu, jednak zamiast niego, w drzwiach widzi
Damona, w dodatku nieco spiętego, co nie uchodzi uwadze dziewczyny. Szybko zostaje
jednak spławiona. Brawo Elena, a gdzie twój upór i podejrzliwość? Zresztą
i tak niedługo wszystkiego się dowiesz, właściwie nie tylko ty. A twoja mina,
gdy dowiadujesz się o dwunastu kołkach na Pierwotnych? No bezcenne. Poza tym
współczuję ci, że Bonnie znowu nie odbiera od ciebie telefonów. Nie ma co,
ma dziewczyna odpały, czy ona zamierza za wszystko ciebie obwiniać? I czy
za każdym razem będzie odrzucała połączenia? Ale spokojnie, niedługo wszystko się
wyjaśni i dowiesz się, że ona nadal jest twoją przyjaciółką, po prostu odebrała ci
szansę na zabicie Klausa, taki tam mało istotny szczegół.

Klaus i Rebekah namierzają w końcu swojego mamisynkowatego braciszka - Finna.
Nie jest on z tego zbyt zadowolony - co wydaje się być zrozumiałe, szkoda tylko,
że nie dla jego rodzeństwa. Okazuje się, że Pierwotni chcą wykiwać mamuśkę
i zneutralizować jej zaklęcie. Coś mi mówi, że Esther nie będzie zadowolona!
Chociaż chciałbym zobaczyć jej minę, jak już się o wszystkim dowie. I co wtedy
zrobi? Pierwsza próba dzieciobójstwa, jak wiemy, nie powiodła się. Czy możemy 
zatem liczyć na kolejne intrygi potężnej czarownicy? Jednak o to Pierwotni się
nie martwią. Wracają do domku i każde zajmuje się sobą. Finn próbuje w jeden
wieczór nadrobić... wiele lat rozłąki z Sage, Rebekah odgrywa się na Damonie
za perfidne wykorzystanie (jak on śmiał uwieść blond księżniczkę?!), a Klaus
dopinguje swoją czarownicę do zdjęcia zaklęcia, grożąc zabiciem jej matki i chłopaka,
którego, jak się okazuje, naprawdę kocha i nadal jest dla niej ważny - swoją drogą
nie macie pojęcia, jak się zdziwiłem, gdy zobaczyłem tam Bonnie. Innymi słowy...
zwyczajny dzień z życia rodzinki Pierwotnych. A skoro mowa o szarej codzienności
to zawsze znajdzie się jakiś samobójca, który będzie chciał zabić Pierwotnego
drewnianym kołkiem, prawda? W tym przypadku mamy aż pięciu takich samobójców!
A ich plan był iście doskonały: zlikwidować jednego, najsłabszego, a wtedy zginie
cała reszta. No i plan się w połowie powiódł, szkoda tylko, że Bonnie nie powiedziała
im wcześniej o tym, że skończyła się data przydatności zaklęcia Esther. Ale nie ma
tego złego, co by na dobre nie wyszło. Mija godzina po aferze z Finnem,
a zrozpaczona czarna wdowa wbiega do domu Salvatorów z wielkim hukiem,
by zemścić się na Stefanie. Mowa jest tutaj oczywiście o rudowłosej Sage. Naprawdę
w tej chwili mam przed oczami rozmazaną pannę młodą z bukietem w ręce, biegnącą
przez cały kościół i krzyczącą: "To twoja wina!". Mniejsza o to, gdy Sage przymierza się
do śmiertelnego ciosu (czyli w najlepszym momencie), wampirzyca pada na ziemię
i zaczyna pluć krwią, chwilę później to samo dzieje się z jej pachołkiem - Troyem.
A więc wraz ze śmiercią Pierwotnego, umierają wampiry, które powstały z jego krwi
i wszystkie ich ofiary, które przemieniły. Pani Plec, gratuluję pomysłu. Jest naprawdę
dobry.

Odcinek kończy się dość zwyczajnie. Najpierw Stefan żali się Elenie (a na koniec sam
zbulwersowany wychodzi z pokoju), a potem Damon odwiedza Alarica i okazuje się,
że jego alter ego nie wypadło z formy i dalej działa na własną rękę. Brakowało mi 
tradycyjnej  "piosenki na wyjście", ale to jedyne zastrzeżenie. Jestem na "tak" i oby
kolejne odcinki były równie emocjonalne i trzymające w napięciu. Mamy
trzytygodniową przerwę, mam nadzieję, że producenci dobrze je wykorzystają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz